Istnieją dwie kategorie współuzależnionych członków rodziny. Pierwsza to dorosłe osoby związane z alkoholikiem: mąż, żona, matka, przyjaciel. W skrajnych przypadkach osoby te mogą podjąć decyzję o odejściu i opuszczeniu niezdrowej relacji z alkoholikiem. Drugą kategorię współuzależnionych stanowią wychowujące się w rodzinie alkoholowej dzieci. Są one w zasadzie „skazane” na życie w dysfunkcjonalnej rodzinie. Zanim osiągną pełną dojrzałość, potrzebują troski i opieki ze strony dorosłych. Alkoholizm któregoś z rodziców odbija się najbardziej niekorzystnie właśnie na dzieciach. Będąc bezbronnymi i bezsilnymi są często świadkami różnych przykrych dla nich sytuacji. Jako dzieci nie rozumieją do końca tego, co się dzieje. Niekiedy cierpią w milczeniu, przeżywając jednak silne lęki i zagubienie. Powtarzające się zdarzenia, które dziecko postrzega jako zagrażające mu, mogą pozostawić w nim trwałe urazy. Aby przetrwać w dysfunkcjonalnym systemie rodzinnym dziecko uruchamia mechanizmy obronne, które chronią je przed przytłaczającym lękiem, bólem, rozpaczą, żalem i innymi przykrymi uczuciami. Odcinając się od swoich przeżyć, dziecko takie w przyszłości będzie miało również trudności w wyrażaniu swoich uczuć. Konsekwencją wypierania przykrych uczuć jest niemożność wyrażania jakichkolwiek, w tym również przyjemnych uczuć. W rodzinie alkoholowej dość powszechnie obowiązują pewne reguły. Wspominałem o nich w opisie charakterystycznych cech dysfunkcjonalnego systemu rodzinnego. Narzucone dzieciom reguły: nie mów, nie ufaj, nie odczuwaj, stanowią źródło rozlicznych problemów w dorosłym życiu. Mogą to być trudności w nawiązywaniu bliskich, opartych na zaufaniu relacji z innymi ludźmi oraz otwartym i bezpośrednim komunikowaniu swoich myśli, pragnień i uczuć. Dzieci wychowywane w atmosferze braku zaufania w przyszłości częściej będą doświadczały poczucia zagrożenia, niepewności, samotności oraz niskiego poczucia własnej wartości. Skutkiem owych reguł jest znieczulenie się dziecka. Może to doprowadzić do psychopatycznych zaburzeń osobowości oraz objawów ogólnego niedostosowania społecznego. Dzieci z rodzin alkoholowych, chcąc przetrwać, dostosowują się do istniejących reguł i warunków. Zaprzeczając, ukrywając lub wypierając swoje uczucia, tracą swoją indywidualność i spontaniczność. Stają się sztywne, zachowują się schematycznie oraz nakładają „zbroje”, które chociaż niewygodne, pozwalają unikać kontaktu z bolesną rzeczywistością.
Opisuje się pięć obronnych wzorów funkcjonowania dzieci z rodzin alkoholowych.
Bohater rodzinny – to zazwyczaj najstarsze dziecko, które bierze na siebie obowiązki rodziców. Jest odpowiedzialny i opiekuńczy. Rezygnuje z osobistego życia na rzecz dobra rodziny. Dźwiga ciężary innych. Jest silny, oddany, nadzwyczaj dzielny i twardy. W przyszłości osoba taka może przejawiać skłonność do nadmiernego poświęcania się dla innych kosztem swojego życia osobistego. Nie będzie również potrafiła brać i czerpać wsparcia od innych ludzi. Może mieć problemy zdrowotne, wynikające z nadmiernego eksploatowania siebie, angażowania się w czyjeś problemy, życia w ciągłym napięciu i stresie oraz ciągłego przemęczania się. Osoba taka nie będzie potrafiła bawić się ani odpoczywać, nie pozwoli sobie również na chwilę relaksu czy odrobinę tzw.”luzu”. Może odczuwać kompulsywną potrzebę pracy. Życie bohatera rodzinnego wypełnione jest na ogół nie kończącymi się obowiązkami i powinnościami.
Wyrzutek (zwany kozłem ofiarnym lub dewiantem) – to dziecko buntowniczo i dramatycznie protestujące przeciwko całej sytuacji rodzinnej. Jego bunt wyraża się w sprawianiu największych kłopotów wychowawczych. Dziecko takie ma trudności w szkole, wagaruje, kradnie, pije alkohol, zachowuje się agresywnie i prowokująco. Prawdopodobnie domaga się ono w ten sposób większej uwagi i miłości od rodziców. Swoim negatywnym zachowaniem wzbudza zainteresowanie otoczenia oraz otrzymuje niekiedy od rówieśników tak potrzebne mu poczucie uznania i akceptacji. Nieuświadomionym motywem jego postępowania może być pragnienie zemsty i odegrania się na dorosłych za odczuwaną krzywdę. Jako dorosła osoba, wyrzutek, może mieć trudności z dostosowaniem się do zasad i norm współżycia społecznego. Może często popadać w konflikty z prawem. W jego zachowaniu może dominować tendencja do łamania wszelkich ograniczeń i zakazów. Jego poważnym problemem może stać się izolacja społeczna. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że życie takiej osoby może mieć tragiczny finał.
Maskotka (błazen) – to ukochana córeczka tatusia lub synek mamusi. Miłe, urocze i pieszczotliwe dziecko, którego główną funkcją w rodzinie jest rozładowywanie napięcia nerwowego. Dowcipem, gestem, miną lub śmiesznym zachowaniem potrafi każdego rozbawić, rozweselić lub pocieszyć. Robiąc dobrą minę do złej gry udaje mu się niekiedy ochronić rodzinę przed kolejną awanturą. Nikt jednak w rodzinie nie traktuje takiego dziecka poważnie. W dorosłym życiu maskotka może mieć trudności w wyrażaniu swoich prawdziwych uczuć, zwłaszcza tych najbardziej bolesnych. Może także przejawiać lekceważący stosunek do ludzi oraz bagatelizować sobie wszelkie obowiązki. Cechą charakterystyczną maskotki jest okłamywanie i oszukiwanie siebie. W relacjach z ludźmi człowiek taki nie będzie potrafił być szczerym i autentycznym.
Zagubione dziecko (dziecko we mgle, aniołek, niewidoczne dziecko) – najczęściej tę rolę pełni najmłodsze i najsłabsze psychicznie dziecko. Nie sprawia kłopotów wychowawczych, lecz wycofuje się w świat swoich fantazji i marzeń. W trudnych chwilach izoluje się, schodzi wszystkim z drogi, aby się nie narazić, chowa się w kącie lub pod łóżkiem. W przyszłości osoba taka może mieć poważne problemy w nawiązywaniu kontaktów i współżyciu z innymi ludźmi. Odrywanie się od trudnej i bolesnej niekiedy rzeczywistości oraz ucieczkowe reagowanie w sytuacjach stresowych, może wyzwolić u człowieka silna potrzebę sięgania po chemiczne substancje uzależniające. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że zagubione dziecko uzależni się od alkoholu, leków lub narkotyków.
Ułatwiacz (wspomagający) – to dziecko, u którego występuje najwięcej typowych dla współuzależnienia cech. Jest ono głęboko przekonane, że może kontrolować picie alkoholika. Czuje się odpowiedzialne za zachowanie uzależnionego rodzica. Jeśli ponoszone wysiłki powstrzymywania alkoholika od picia nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, dziecko jest skłonne oskarżać i obwiniać z tego powodu samego siebie. Jego uwaga, myśli i uczucia krążą nieustannie wokół alkoholika. Jest pochłonięte bez reszty tym, co dzieje się z osobą uzależnioną. Swoją życiową energię skupia na obmyślaniu wszelkich możliwych strategii, aby odciągnąć alkoholika od picia. Chowa alkohol lub wylewa do zlewu, by alkoholik się nie upił. Chodzi na wszelkie przyjęcia i uroczystości, aby pilnować go i nie pozwolić mu na nadmierne picie. Kupuje mu do domu piwo, aby nie pił silniejszych trunków i nie wychodził z domu. Zdarza się, że wspólnie z nim spożywa alkohol, aby zatrzymać go przy sobie i ograniczyć w ten sposób wpływ złego towarzystwa. Dziecko takie nie potrafi „oderwać się” emocjonalnie od alkoholika i jego problemów. Jest w pewien sposób uzależnione od niego. Właśnie to uzależnienie, opierające się na niezdrowej relacji z alkoholikiem określane jest jako współuzależnienie. Przejawia się ono w zwalnianiu alkoholika z wszelkiej odpowiedzialności, ponoszeniu konsekwencji jego picia, opiekowaniu i troszczeniu się, tłumaczeniu i wyjaśnianiu, okazywaniu współczucia i wyrozumiałości, wreszcie na oskarżaniu, grożeniu i kontrolowaniu. W dorosłym życiu ułatwiacz może cierpieć na zaburzenia tożsamości. Nie będzie potrafił żyć jako odrębna i autonomiczna osoba. Może przeżywać bardzo często nieadekwatnie do sytuacji przykre uczucia, takie jak: wstyd, złość, żal, poczucie winy i krzywdy. W relacjach z ludźmi może kierować się silną potrzebą opiekowania się i pomagania. Dziecko wspomagacz, mając utrwalony patologiczny wzorzec relacji rodzinnych, narażone jest chyba najbardziej na to, że w przyszłości zwiąże się emocjonalnie z osobą uzależnioną od alkoholu lub cierpiącą na inne zaburzenia kompulsywne. (Problemy alkoholizmu 6/1994, s.6-7)
Podsumowując chcę jeszcze raz podkreślić, że alkoholizm nie jest wyłącznie problemem osób, nie potrafiących kontrolować picia. Jedna osoba w rodzinie uzależniona od alkoholu przysparza pozostałym problemów życiowych, finansowych i emocjonalnych. Pośrednio więc cała rodzina styka się z szeroko rozumianym problemem alkoholowym. Współuzależnienie jest chorobą, która dotyka wszystkich osób, żyjących w bliskich, uczuciowych relacjach z osobą uzależnioną. Alkoholizm najbardziej destrukcyjnie wpływa na dzieci. W znacznym stopniu utrudnia, zakłóca a niekiedy uniemożliwia ich prawidłowy rozwój biologiczny, psychiczny i społeczny. Z pewnością życie w rodzinie alkoholowej pozostawia ślady w psychice dziecka. Mogą to być trwałe urazy, będące źródłem cierpienia. Mogą one utrzymywać się przez wiele lat, nawet po opuszczeniu domu rodzinnego i usamodzielnieniu się. Aktualnie obserwuje się ogromny wzrost zapotrzebowania na wiedzę o problemach dorosłych osób wychowujących się w rodzinach z problemem alkoholowych. Coraz więcej osób zgłaszających się po pomoc psychologiczną z powodu przeżywanych przez siebie różnych kryzysów życiowych, okazuje się być dziećmi alkoholików. Kolejny rozdział mojej pracy oraz cała część badawcza będzie poświęcona właśnie dorosłym dzieciom alkoholików.
Jestem dorsłym synem akoholików co z tego że "bohater rodzinny",dopiero po przeczytaniu artykułu zdałem sobie jak mocno na teraźniejsze życie moje i rodzeństwa miał wpływ alkoholizm rodziców ,którzy nie nauczyli nas jak życ ponieważ sami nie potrafili. Ojciec zmarł na raka w zeszłym roku. Matka od dwuch tygodni jest na leczeniu.Zajmuje się 16 -letnią siostrą, i nie potrafie jej odpowiedzieć, czy jak wyjdzie i nie zacznie pić. Czuję się za wszystko odpowiedzialny. Boję się.... lecz w oczach innych muszę byc silny i nie okazywać słabosci. Bezsilność to luksus na który mnie nie stać.
Ps. Dziękuje żonie za wsparcie.
Pozdrawiam wszystkich współuzależnionych piekło już przechodzimy, wiec raczej tam nie trafimy.
skomentowano: 2010-06-04 00:16:35 przez: Piotr 36 lat
Ja mam 28 lat i jestem typem "zagubionego dziecka". Gdy byłam mała, myślałam, że jak będę starsza to wszystko się ułoży, będę miała na to jakikolwiek wpływ. Teraz im jestem starsza, tym trudniej mi z tym żyć. Moja osobista tragedia trwa nadal. Od paru lat żyję w "bańce mydlanej", połączonej ze strachem i potworną nerwicą, nad którą kompletnie nie panuję. Pomimo tego, że jestem już dorosłą kobietą, czuję się dzieckiem, które najchętniej schowałoby się w bezpiecznym miejscu, oglądało kolorowe bajeczki i czytało piękne książeczki.. Tragedia.
skomentowano: 2010-09-08 15:10:27 przez: Malwina
skomentowano: 2015-01-13 10:27:00 przez: Zuzanna
Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.